Strony

  • TEKST
  • AKTA
  • SPAMOWNIK
  • O MNIE

środa, 19 czerwca 2013

XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW



To co jest na zewnątrz to tylko przerażającą identyczny rząd kopii jednego domu o prostej budowie i szarych ścianach, postawionych w takiej samej odległości bez najmniejszej różnicy powtarzający się aż po horyzont.

      Ten idealnie rozplanowany widok na moment zapiera mi dech w piersiach.

      Mam prawo się bać, widzę świat, w którym żadna jednostka nie wyróżnia się z grupy. Świat pełen kopii ideału. Tak bardzo nudny świat

      Q nie czekając ciągnie mnie za rękę, nie dając szansy na moment zastanowienia. Dom pod, którym stajemy jest taki sam jak dziesiątki innych, spowity bezdenną ciszą.

      Q prostym ruchem powstrzymuję mnie od otworzenia metalowych drzwi.

      - Zanim wejdziemy, czym zajmowała się X?

      - Szkoliła psy – odpowiadam zupełnie odruchowo, dobrze przeszkolona.

      On prawie niedostrzegalnie kiwa głową, przytakując lekko, ale zaraz potem otwiera usta.

      - Tak zwykle mówiła, ale to nie wystarczy. Ona nie po prostu pracowała z psami. Ona je kochała. Zapytana odpowiadała krótko i rzeczowo, ale spędzała z nimi absolutnie każdą minutę swojego wolnego czasu. Robiła wszystko, aby było im jak najlepiej. Wybierała im partnerów wśród nas, ale tak naprawdę myślała tylko o nich – gdy to mówi na ego wychudłej twarzy pojawia się niepewny uśmiech.

      To samo mówił mi M, ale wtedy brzmiało to inaczej. Wtedy były to tylko instrukcje do dobrego żartu, a teraz jest to wyznanie, dokładnie takie jak wygłasza się nad czyimś grobem.

      Takie wyznanie powinno być wypowiedziane, gdy ją zabili.

      Ta myśl pojawia się nagle i równie szybko znika w moim umyśle

      - A N? - odruchowo pytam o mała kadetkę, o której M tak mało mi opowiadał.

      - N nie – Q odpowiada swoim bezbarwnym głosem, który z nieznanych mi przyczyn wywołuje u mnie dreszcze.



      Czuję to w momencie, gdy przekraczam próg tego domu.

      To nie jest dom. To jest psiarnia.

      W małym przedpokoju leży zwinięta w kłębek monstrualna, czarna bestia o wysuniętym pysku i czerwonych oczach lśniących w ciemności niczym latarnię.

      Z moich ust wydobywa się zduszony szokiem krzyk. Oczy napełniają się łzami. Całe moje ciało drży, a resztkami sił, próbuję trzymać je nieruchomo. Moje kolana słabną natychmiast, co sprawia, że bezwładnie opadam na podłogę.

      Z hukiem, który przywołuję na mnie uwagę bestii. Chwila, w której potworne oczy odnajdują mnie wśród mroku jest chwilą, z którą zaczynam krzyczeć. Moje płuca bezradnie próbują złapać powietrze, a z każdym wydechem z moich ust wydobywają się niezrozumiałe wyrazy absolutnego przerażenia i pełnego prawie fizycznego bólu.

      Pies jedynie ukazuje swoje idealnie białe kły, wyrastające z czerwonych dziąseł niczym z morza krwi, a to sprawia, że całe moje ciało pogrąża się w niekontrolowanych spazmach. Puls przyśpiesza do nadzwyczajnego tempa, a każdy kolejny krzyk wydobywający się z moich ust, rozbrzmiewa echem w mojej głowie.

      Moment, w którym czuję czyjś oddech na policzku jest dla mnie końcem.

      Obraz zasłonięty czarną kurtyną, szalejący puls i szum morza w uszach są wyraźną oznaką.



      Pierwszy. Wykańczający oddech.

      Twarz Q jest nad moją głową, a jego kwadratowe okulary odbijają światło Księżyca.

      Widząc mnie odsuwa się szybko.

      - To się nazywa atak paniki – mówi

      Kolejny głęboki wdech wypycha moje płuca zbawiennym powietrzem.

      - No co ty nie powiesz?

      Na jego twarzy wykwita chytry uśmieszek.

      - Z  tego co wiem, jest twoja standardowa reakcja, N. Teraz to mogę powiedzieć już z całą pewnością.

      Kolejny głęboki wdech pozwala mi  odzyskać czucie i po chwili już się unoszę z dłonią opartą na betonowej ulicy spowitej przez ciemność.

      Dopiero wtedy do głowy przychodzi mi to najważniejsze pytanie. Pytanie, które powinno mi przybliżyć, czemu spojrzenie Q spowija mrok.

      - Czemu nie mogę być N? – mój głos jest słaby i cichy, ale nie dość, żeby nie potrafił odróżnić słów. Mimo to zanim się odezwie mija dłuższy moment całkowitej ciszy. Nie popędzam go, zbyt zmęczona, aby walczyć z nim i jego uciążliwą mozolnością.

      - Wszystko opiera się na tym, że dezerterzy zabijają naszych zaraz po wyciągnięciu z nich Kodu. To, że X żyje daje nam nadzieję, że się nie poddała.  To, że umarła znaczy, że garstka potrafi zniszczyć wszystkie, nasze, najlepsze  zabezpieczenia. To, że umarła znaczy, że wybijają nas jak przeklętą plagę myszy. Ludzie lubią mieć poczucie wyższości. Szczególnie ci, którzy walczą – na moment urywa, czekając na moją reakcję.

      Zastanawiam się, czemu ludzie oczekują po mnie szoku. Są pytania, są i odpowiedzi – to jasne. Dlaczego więc, wygląda jakby czekał aż wykrzyknę głośne „Ojej!”? Na większość pytań istnieją odpowiedzi, po prostu niektórzy je znają, a inni nie. Jedyne co robię to powoli kiwam głową.

      - N byłaby szyderstwem – Q kontynuuje swoim nosowym głosem, który mógłby wywołać dreszcze  na plecach - Nasz najlepiej chroniony żołnierz został zabity, a przeciętna kadetka, na którą nikt nie zwraca większej uwagi, uciekła? N byłaby dowodem naszej słabości. Uważaliby, że nie mogła przeżyć sama. Uznaliby, że jest zdrajcą.

      A karą za zdradę jest śmierć. Tego nie musi dopowiadać. Niewypowiedziane słowa wiszą w powietrzu, jako zwiastun oczywistego zagrożenia.

      Skrywana panika rośnie powoli, ale jest niebezpieczna. Jak chwast, który  przejmuję miejsce kwiata. Ale czasem, tak jak właśnie teraz duma nie pozwala jej ujawnić. Choć czuję gulę w gardle i drżenie rąk, sam pomysł wypłakania się na ramieniu Q jest wystarczającą śmieszny.

      Jednak, kto nie boi się śmierci? 

      Może powinnam się spytać, czego bardziej się boję śmierci, czy psów?

      - I co teraz? – chrypię, ledwo słyszalnie bezradna wobec takiego dźwięku mojego głosu. Przynajmniej tak cichy ton nie zdradza rosnącego we mnie strachu.

      - Nie zabiorą cię od razu do Psiarni. Jesteś chora. Poczekają dość długo. Większość z nich sama się boi odpowiedzi. Twoje przedstawienie ma też minusy. Są prawie pewni, że jesteś X, co oznacza, że czekają aż zapytasz o psy.

      Samo to słowo wypowiedziane jego ochrypłym, zniszczonym głosem sprawia, że przed oczami stają mi czerwone ślepia bestii.

      - Nie zapytam! – natychmiast podnoszę ton, ujawniając wzrastającą we mnie histerię.

      Przez moment jego znieruchomiała twarz przypomina robota.

      - Wiem.

W dedykacji dla fanatycznego świra (Szymka), który zasłużył na większe literki. 

Autor: Wiśnia o 10:38

8 komentarzy:

  1. Tako rzecze Cthulhu19 czerwca 2013 15:14

    Koperta z pieczątką ZUS, PIS i USC.

    Z głębin R'lyeh macha do Was macką sam Wyelki Cthulhu! Z przyczyn technicznych, a ode mnie niezależnych (te paskudne gwiazdy, tfu, tfu!!!) ja sam nie mogę Was zje... zmackać, ale oto głoszę rozwiązanie wszystkich problemów! Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu, prowadzona przez moich zaufanych Przedwiecznych!

    Ocenialnia Tako rzecze Cthulhu (pomackamy.blogspot.com) zaprasza każdego spragnionego porządnej, wyczerpującej oceny!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Julietta20 czerwca 2013 11:28

    Ogólnie bardzo mi się podoba, masz bardzo dojrzałe teksty :)
    Oby tak dalej ^.^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  3. Claudinella22 czerwca 2013 10:15

    Cześć! Wybacz, dopiero teraz odpowiedziałam na twój komentarz na blogu. Nie zauważyłam go wcześniej. Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  4. Anonimowy25 czerwca 2013 10:58

    Super :) Szykuje się niezła książka. Na prawdę ten pierwszy rozdział mnie wciągnął ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  5. antler26 czerwca 2013 05:41

    Ocena Twojego bloga została opublikowana.

    Pozdrawiam,
    antler

    [krytyka-dla-odwaznych]

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  6. Anonimowy26 czerwca 2013 08:58

    Za**jebiste <33

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  7. Anonimowy29 czerwca 2013 06:08

    super

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  8. Anonimowy1 lipca 2013 09:42

    bardzo, bardzo polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

SPIS TREŚCI

  • CZY JEŚLI ZNISZCZĘ ŚWIAT TO, CZY TO TEŻ ZAPOMNĘ?
  • I - NIKT NIE MÓWI PRAWDY. I CO Z TEGO?
  • II - UZALEŻNIONA OD ODDECHU
  • III - KRWAWE KARTY
  • IV - WARIACTWO LOTOSU
  • V - WALKA Z CIENIEM
  • VI - ZŁAMANE LUSTRO
  • VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM
  • VIII - SKUTKI NARKOTYKÓW
  • IX - PRÓBA LOTOSU
  • X - JAK DWIE KROPLE WODY
  • XI - PODPALIĆ MU ŻYCIE
  • XII - ZAPOMINAJĄC PAMIĘTAM
  • XIII - BÓL ODDECHU
  • XIV - JOKER (NIE) ZABIJA
  • XV - JOKER (NIE) ŻARTUJE
  • XVI - JAKO CZĘŚĆ EKIPY
  • XVII - IDEALNIE PRZYGOTOWANA
  • XVIII - KOLEJNY FANATYCZNY ŚWIR
  • XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW
  • XX - NONSENS ABSURDEM
  • XXI - ZBYT SZYBKO
  • XXII - SPECJALISTA OD JEŃCÓW WOJENNYCH
  • XXIII - SZUKAJĄC SENSU

Gdzie trzeba zajrzeć

  • „Wartość człowieka poznasz po jego języku”. - Ali ibn Abi Talib
    Lauren
  • Daj się ponieść wyobraźni - Rejestr blogów
    Nowe posty (239)
  • Zaczarowane Szablony
    Sumienie miała czyste - nieużywane
  • Tako rzecze Cthulhu
    0105. magia-przynaleznosci.blogspot.com
  • Nie stłucz kieliszka z nadmiaru wrażeń!
    Zamknięcie
  • Because the key to a good story is talking about // talking-about.mylog.pl: recenzje i oceny opowiadań
  • photos.
Obsługiwane przez usługę Blogger.