Strony

  • TEKST
  • AKTA
  • SPAMOWNIK
  • O MNIE

czwartek, 11 lipca 2013

XXI - ZBYT SZYBKO

Obudził mnie strzał, donośny i rozchodzący się echem po okolicy.
      Nie jestem pewna, co mnie napędzało. Czując nagły wzrost paniki, wiedziona bezmyślnym odruchem błyskawicznie wybiegłam przed dom.
      To, co zobaczyłam pozbawiło mnie wszelkich odruchów.
      Wszyscy stali w kręgu z ponurymi minami. Z tłumu wyróżniał się jedynie beznamiętny C trzymający uniesiony pistolet.
      Gdzieś z boku usłyszałam ciche łkanie V wtulonej w ciało K.
      Wzrok wszystkich spoczywał na martwym ciele M leżącym bezwładnie na ziemi z raną od postrzału na samym środku piersi.
      Na moment zamarło mi dech w piersiach. Sparaliżowana szokiem jedynie patrzyłam na to bezwładne, uciszone ciało. Czas się zatrzymał, a ja czekałam aż ktoś z nich się poruszy, ruszy mu na pomoc.
      Krew toczyła się z rany na piersi strumieniami.
      Nikt nawet nie drgnął.
      Dopóki C nie nacisnął spustu po raz drugi, nakierowując pistolet prosto w czaszkę.
      Poczułam ten strzał na własnej skórze.  Serce, zupełnie jakby samo zostało postrzelone łomotało desperacko w nierównym tempie, a czaszkę przeszywał przenikliwy ból.
      Byłam gotowa by krzyczeć. Chciałam sama przecisnąć się przez tłum i wpakować C kulkę w łeb tym samym pistoletem. Powstrzymała mnie czyjaś dłoń na ustach i mocny uścisk zaciągający mnie za mur najbliższego domu.

      Ona puściła mnie dopiero po kilku sekundach, a wtedy potrzebowałam chwili, na histeryczną próbę złapania oddechu. Dopiero po tym jak kilka beznamiętnych łez spłynęło po moich policzkach, zerknęłam na postać przede mną.
      A patrzyła na mnie z niepokojem. Spięła jasne włosy odsłaniając całkiem zwyczajną, sympatyczną twarz. Nie było na niej żadnych blizn, jedynie blada gładka skóra i szeroko otwarte niebieskie oczy.
      Zszokowana,  czując jedynie zwitek poplątanych myśli byłam zdolna jedynie do bezmyślnego gapienia się na jej twarz
      - Co z tobą? – warknęła z irytacją – X była opanowana.
      Słysząc to po prostu usiadłam, opuściłam się po lodowatej ścianie i mocno ścisnęłam dłonie na skroniach.
`     Umysł ludzki jest w stanie znieść określoną liczbę szokujących informacji w ciągu poranka. Potem nic już nie ma znaczenia. Wszystko co w innym przypadku wywołało by setki pytań, wydaję się być oczywistością. A wie, że nie jestem X.  M nie żyję. Z niewiadomych przyczyn C go zabił. Nikt mu nie pomógł. I co z tego?
      - Pamiętaj dla kogo to robimy, N. To wszystko coś zmieni – oznajmiła cicho, ale z niespotykaną powagą. Wpatrywała mi się prosto w oczy, stojąc dumnie wyprostowana mogłaby być przywódcą rebelii. Zdecydowana i wytrwała. Przecież była mordercą.
      Niezrozumiały sens słów dopiero teraz dotarł do mojego mózgu i sama niezdecydowana, czy naprawdę chcę poznać kolejną szokującą odpowiedź cicho spytałam.
      - Ale o czym ty mówisz? – mój głos zabrzmiał jak idealne przeciwieństwo do jej pewnej i dźwięcznej wypowiedzi. Zduszona przez niepewność i oszołomienie zabrzmiałam jak zepsuty robot.
      Zaskoczona posłała mi zdziwione spojrzenie. Gwałtownie się zbliżyła, a szybkim ruchem dłoni chwyciła mnie pod brodę tak, aby napotkać moje spojrzenie.
      Przez zaledwie sekundę przyglądała mi się badawczym wzrokiem, a potem otworzyła szerzej oczy. Błyskawicznie cofnęła rękę.
      - Ciebie naprawdę dopadli, N – wyszeptała oszołomiona.
Gwałtownie cofnęła się o krok. W  niepowstrzymanym odruchu machnęła zaciśniętą pięścią powstrzymując ją tuż przed ścianą.
      - Kłamcy! – krzyknęła głośno odwracając spojrzenie – Kłamcy wszyscy do jednego! Ani jedno ich słowo nie było prawdą. Ani jedno!
      Następnym razem, gdy na mnie spojrzała w jej oczach było wszystko. Patrząc na bezdenną czerń, przysłoniętą jedynie półprzeźroczystą zasłoną zbierających się łez, widziałam jak głęboko w niej zrozumiały gniew powoli zmienia się w bezgraniczną nienawiść. 
      To było niesamowite jak w jednym momencie skurczyło się w sobie, jakby na tę spojrzenie zużyła całą swoją siłę na rzecz strachu. Najgorszego rodzaju przerażenia, wywołanego całkowitą bezradnością.
      - Mieli nas obronić! – ostatni desperacki krzyk, który wydarł się z jej gardła zebrał w sobie  jej całą histerię, która mogła przerodzić się już tylko w płacz. Oparta o ścianę sprawiała wrażenie kruchej i delikatnej, przywodziła mi na myśl głęboko zranione zwierzę.
      Ale to wszystko docierało do mnie jakby zza zasłony pełnego oszołomienia i niezrozumienia.
      - O czym ty mówisz? – mój głos wydał się nagle tak niepewny i cichy przy jej wzburzonych krzykach.
      Gwałtownie parsknęła ochrypłym, histerycznym śmiechem, który rozniósł się po pokoju.
      - Wiedzieliśmy już dużo wcześniej. Ty, że będziesz żyła w cieniu siostry, a ja, że przydzielą mnie do C, że zajmę jego miejsce. M wiedział, że zbliżają się jego czterdzieste urodziny i tak jak każdego żołnierza zabiją go w ten dzień. W ramach nagrody za wieloletnie narażanie życia, aby zrobić miejsce dla młodego, wysportowanego naiwniaka – jej ochrypły głos wręcz ociekał ironią.
      Na moment urwała  gwałtownie wbijając spojrzenie w boczną ścianę, na tyle odchylając głowę, abym mogła zobaczyć jak pojedyncza łza spływa po jej policzku.
      - Kazali nam coś zrobić. W zamian za wolność – po ostatnim dźwięku z jej ust wydobyła się kolejna fala mrocznego śmiechu.
      Gdzieś za drzwiami rozległo się długie wycie psa, na dźwięk, którego poczułam jak przechodzi mnie paraliżujący dreszcz przerażenia. Strach żywił się moim oddechem.
      - To Kem, pies M. Patrz jak skończył! – nawet lekko podniesiony ton A wywoływał donośne echo w zamkniętym pomieszczeniu – Kazali mu zabić wszystkich na twojej misji.  Prawie mu się udało, ale nie przyszli… Pozwoli C go zabić… Jak niechcianego psa! – warknęła zduszonym tonem.
      Na zewnątrz rozległy się oklaski. Powolne i pojedyncze, miały być przerażającym symbolem za wieloletnią służbę? Może gratulacjami, za dożycie do honorowej śmierci w dniu czterdziestych urodzin?
      - Ja zrobiłam swoje – wyszeptała nagle, w dramatycznym geście poderwała się na nogi i krzyknęła na całe gardło – Zrobiłam swoje!
      Jej głos jeszcze przez dłuższy moment roznosił się wśród ścian w wielokrotnym echu, a ona wsłuchiwała się w te słowa znieruchomiała. Zupełnie jakby wypowiedział je ktoś inny, nie ona.
      - Ale nie przyszli. Mieli mnie porwać, podczas eskorty, ale nie przyszli. Zostałam z C. Będę zabijała ludzi do końca mojego życia. Będę torturowała jeńców. Nikt nie powita mnie z uśmiechem – szeptała z nieobecnym spojrzeniem wciąż wbitym w to samo miejsce.
      Dopiero wtedy spojrzała mi prosto w oczy.
      - Ja nie chcę zabijać ludzi do końca mojego życia, N. Tak bardzo nie chcę – w ostatnich z trudem wyduszonych z siebie słowach ledwo można było do słyszeć sens. Tak bardzo bliska była płaczu. I sekundę później schowała twarz w dłoniach. Mogłam usłyszeć jak połyka łzy i zdusza w sobie szloch. A stanęła na granicy, w której z trudem walczyła z sobą, aby nie pokazać słabości.
      Znałam to uczucie.
      Powoli się do niej przysunęłam, kładąc jej dłoń na ramieniu. Przez moment zastanawiać się co można pocieszyć tak złamanej osobie.
      Ale ona mnie wyprzedziła, nie osłaniając twarzy.
      - Ty też z nimi paktowałaś, N – wydusiła z siebie cicho i ledwo zrozumiale.
      Na moment otworzyłam szeroko oczy.
      - Z kim, A?
      - Z Podpalaczami… Kazali ci zdradzić siostrę… Kazali ci namówić ją do wypowiedzenia… Kodu, albo samej go przechwycić… Zamieściliście z M bombę w… zapalniczce. Nie pamiętasz czy się… udało? – co jakiś czas jej ochrypły głos urywał się przez przymusowe przełknięcie łez.
      W tamtej chwili nie pragnęłam niczego bardziej niż pamiętać. Nie pragnęłam niczego bardziej niż wiedzieć co robić. Ale jedyne co miałam w głowie to białą, zmiętoloną kartkę.
      Ale i ona płonęła zapalona przez zapalniczkę z bałwankiem.
      - Nie pamiętam, A.
      Powoli potrząsnęła głową.
      - Tak myślałam. 

W dedykacji dla tej, która naprawdę potrzebuje nowego serca. 
Autor: Wiśnia o 10:48

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

SPIS TREŚCI

  • CZY JEŚLI ZNISZCZĘ ŚWIAT TO, CZY TO TEŻ ZAPOMNĘ?
  • I - NIKT NIE MÓWI PRAWDY. I CO Z TEGO?
  • II - UZALEŻNIONA OD ODDECHU
  • III - KRWAWE KARTY
  • IV - WARIACTWO LOTOSU
  • V - WALKA Z CIENIEM
  • VI - ZŁAMANE LUSTRO
  • VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM
  • VIII - SKUTKI NARKOTYKÓW
  • IX - PRÓBA LOTOSU
  • X - JAK DWIE KROPLE WODY
  • XI - PODPALIĆ MU ŻYCIE
  • XII - ZAPOMINAJĄC PAMIĘTAM
  • XIII - BÓL ODDECHU
  • XIV - JOKER (NIE) ZABIJA
  • XV - JOKER (NIE) ŻARTUJE
  • XVI - JAKO CZĘŚĆ EKIPY
  • XVII - IDEALNIE PRZYGOTOWANA
  • XVIII - KOLEJNY FANATYCZNY ŚWIR
  • XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW
  • XX - NONSENS ABSURDEM
  • XXI - ZBYT SZYBKO
  • XXII - SPECJALISTA OD JEŃCÓW WOJENNYCH
  • XXIII - SZUKAJĄC SENSU

Gdzie trzeba zajrzeć

  • „Wartość człowieka poznasz po jego języku”. - Ali ibn Abi Talib
    Lauren
  • Daj się ponieść wyobraźni - Rejestr blogów
    Nowe posty (239)
  • Zaczarowane Szablony
    Sumienie miała czyste - nieużywane
  • Tako rzecze Cthulhu
    0105. magia-przynaleznosci.blogspot.com
  • Nie stłucz kieliszka z nadmiaru wrażeń!
    Zamknięcie
  • Because the key to a good story is talking about // talking-about.mylog.pl: recenzje i oceny opowiadań
  • photos.
Obsługiwane przez usługę Blogger.