Strony

  • TEKST
  • AKTA
  • SPAMOWNIK
  • O MNIE

piątek, 24 maja 2013

IV - WARIACTWO LOTOSU

- Obudź się! – donośny głos przeszywa moją czaszkę, wywołując przenikliwy ból.
Natychmiast próbuję złapać się za skronie. Kolejna fala uciążliwego bólu i otępienie w palcach przypominają mi, czemu nie mogę.
Zostałam porwana.
To takie surrealistyczne. To takie niemożliwe. Nie mogli mnie porwać. Jestem tylko rekrutem. Tyle, że oni tego nie wiedzą.
- Otwórz oczy! – kolejny krzyk sprawia mi tylko więcej bólu.
Natychmiast rozwieram powieki i próbuję zaczerpnąć spokojny oddech.
Nade mną wisi twarz o wysokim czole ukrytym pod burzą jasnych włosów i odstającym skrzywionym nosie. Na piersi mężczyzny widnieje srebra odznaka. Ma na sobie szary mundur, a w dłoni pistolet.
Twarz człowieka, którego znałam i widziałam setki razy z X. Wołaliśmy na niego Y, zanim nie umarł. Y nie żyje. Zabili go, bo znał Kod.
Karo wpatruje się w niego wyczekująco, a jego pewny wzrok utrzymuje się na moich oczach.
- To X – mam wrażenie, że jego szept roznosi się po całym pokoju.
- Jesteś pewien? – to głos Karo pozbawiony surowości i pewności siebie. To głos przerażonej kobiety.
- Żadnych wątpliwości.
Biorę kolejny wdech i wraz z wypuszczeniem powietrza, krzyczę. Przez pierwszą sekundę nawet sama nie wiem co. Dociera to do mnie dopiero z kolejnym wdechem. Zdrajca. To słowo samo ciśnie mi się na usta.
Wtedy Y wali mnie w twarz zaciśniętą pięścią.
Czy tracę przytomność? Może na moment. Na ustach mam posmak krwi.
- Zdrajca – wyduszam z siebie po raz kolejny. Stoi tuż przede mną z  zaciśniętymi ustami. Jest wściekły. Widzę to w każdej części jego ciała. Widzę to w jego oczach. Karo zaciska mu dłoń na ramieniu, przez moment patrzy na niego karcąco.
- Wyjdź – nakazuje.

Karo jest wariatką, choć trudno się dziwić. Torturowanie ludzi musi być bardzo wyczerpującym psychicznie zajęciem. Gdy tylko Y wyszedł, bez słowa opatrzyła mi nos.
- Co teraz? Wyrywanie palców? – mam niepokojącą potrzebę śmiać się na cały głos. Nienaturalną potrzebę, zupełnie jakbym dostała…
- Co mi podaliście? – teraz zaczynam widzieć tę różnicę w moim głosie. Jest lekki i wesoły.
- Trochę antydepresantu i leków przeciwbólowych, ale przez tego idiotę będą krócej działać. Nie czujesz bólu? Złamał ci nos – oznajmia beznamiętnym tonem.
Jedyne, co czuje to otępienie w dłoniach  i stopach, i nic poza tym.
- Bądź cicho – słyszę tuż nad uchem.
Odruchowo napinam mięśnie, gdy kładzie swoje chłodne dłonie na moim nosie. Po chwili do moim uszu dociera chrzęst.
- Już? – szepczę niepewna. Nastawienie kości boli, a przynajmniej powinno.
- Już.
- I co teraz? – jak wiele można ukryć w jednym pytaniu. Zabijecie mnie? Co z Y? Co zrobicie, aby zdobyć Kod?
- Badanie.

Od godziny siedzę i słucham różnych kombinacji cyfrowych, nie wiem czego oni oczekują, że podskoczę, jak to usłyszę? Gra toczy się o zbyt wielką stawkę, żebym mogła sobie na to pozwolić. Potrzebują mnie żywą, dopóki nie znają Kodu. Moment, w którym poznają Kod, będzie dla mnie wyrokiem śmierci.
- 1730
Nic, ale Karo się nie poddaje.
- 1731
Unoszę brwi posyłając jej znaczące spojrzenie.
- Ile to jeszcze będzie trwało? – stać mnie jedynie na śmiertelnie znudzony ton. Od zaśnięcia dzieli mnie dziesięć sekund
- A ile zostało do dziesięciu tysięcy? – odpiera równie znudzona. Przez moment zastanawiam się jak zamierza dostrzec takie nikłe sygnały nagłej czujności w takim stanie. Może w ogóle nie zamierza?
- Mam pomysł. Może ty przerwiesz idiotyczne badanie, powiesz twojemu szefowi, że powiedziałaś mi wszystko, a nie zareagowałam. Dokładnie to się stanie, jeśli nie przestaniesz – stwierdzam nagle pełna ironii.
Ona powoli przyciska dłonie do skroni.
- 1732.
Z moich ust wydobywa się cichy jęk.
Chyba zasypiam w przeciągu następnych dziesięciu numerów.


- X?
Co?
- X! Otwórz oczy – surowy ton rani moje uszy.
Nie chcę.
- X!
      Nagła, gwałtowna fala lodowatej wody zalewa moją głowę. Natychmiast otwieram oczy. Jedyne co jestem w stanie dojrzeć to wielka twarz Karo zasłaniająca wszystko inne.

      Jej pięść uderza moją twarz dokładnie w tej samej sekundzie. 
Dedykowane małemu chochlikowi z urazówki. 

Autor: Wiśnia o 05:34

2 komentarze:

  1. Anonimowy20 sierpnia 2013 12:29

    "Na piersi mężczyzny widnieje srebra odznaka." <-- znowu mala literowka, srebrna* :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Anonimowy2 września 2013 07:22

    Świetne

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

SPIS TREŚCI

  • CZY JEŚLI ZNISZCZĘ ŚWIAT TO, CZY TO TEŻ ZAPOMNĘ?
  • I - NIKT NIE MÓWI PRAWDY. I CO Z TEGO?
  • II - UZALEŻNIONA OD ODDECHU
  • III - KRWAWE KARTY
  • IV - WARIACTWO LOTOSU
  • V - WALKA Z CIENIEM
  • VI - ZŁAMANE LUSTRO
  • VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM
  • VIII - SKUTKI NARKOTYKÓW
  • IX - PRÓBA LOTOSU
  • X - JAK DWIE KROPLE WODY
  • XI - PODPALIĆ MU ŻYCIE
  • XII - ZAPOMINAJĄC PAMIĘTAM
  • XIII - BÓL ODDECHU
  • XIV - JOKER (NIE) ZABIJA
  • XV - JOKER (NIE) ŻARTUJE
  • XVI - JAKO CZĘŚĆ EKIPY
  • XVII - IDEALNIE PRZYGOTOWANA
  • XVIII - KOLEJNY FANATYCZNY ŚWIR
  • XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW
  • XX - NONSENS ABSURDEM
  • XXI - ZBYT SZYBKO
  • XXII - SPECJALISTA OD JEŃCÓW WOJENNYCH
  • XXIII - SZUKAJĄC SENSU

Gdzie trzeba zajrzeć

  • „Wartość człowieka poznasz po jego języku”. - Ali ibn Abi Talib
    Lauren
  • Daj się ponieść wyobraźni - Rejestr blogów
    Nowe posty (239)
  • Zaczarowane Szablony
    Sumienie miała czyste - nieużywane
  • Tako rzecze Cthulhu
    0105. magia-przynaleznosci.blogspot.com
  • Nie stłucz kieliszka z nadmiaru wrażeń!
    Zamknięcie
  • Because the key to a good story is talking about // talking-about.mylog.pl: recenzje i oceny opowiadań
  • photos.
Obsługiwane przez usługę Blogger.