Strony

  • TEKST
  • AKTA
  • SPAMOWNIK
  • O MNIE

sobota, 25 maja 2013

VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM



Siedzę w pozycji płodowej pod ścianą. Karo poszła sobie, a Trefl miał przynieść coś do jedzenia.
      Właściwie to powinnam teraz uciekać. Przełamać się i biec ile sił w nogach. Zrobiłabym to, gdyby nie narastające głośne szczeknięcia za ścianą. Na samą myśl, o tym, że są tam te bestie robi mi się słabo. Nie mam sił, aby zmagać się ze swoim strachem.
      Odgłos metalowych podeszew Trefl natychmiast wzmaga moją czujność. Chłopak wraca do pokoju z misą pełną błękitnych owoców o nieregularnych kształtach.
      - Pora jeść.
      - Nie, ty pierwszy.
      Z zadziwiającym uśmiechem na twarzy bierze do ust błękitny owoc i bierze kęs do ust. Chłodnym spojrzeniem patrzę jak jego zęby przecinają cienką skórkę, aby dostać się do białego, przesiąkniętego sokiem miąższu.
Czekam aż zobaczę jak przełyka wszystko co połknął i liczę w myślach do dziesięciu.
      - N, to nie jest zatrute – przerywa nim doliczę do pięciu, więc z wielką ostrożnością chwytam owoc i gryzę dokładnie w tym samym miejscu co on. Na moim języku pojawia się przyjemny słodko-kwaśny smak. Bez słowa przekazuje mu owoc.
      Powoli tak go zjadamy, gryząc na zmianę. Tak samo następny i drugi i trzeci, aż w końcu misa zostaje pusta.
      - Cały czas  czekam na to pytanie. – oznajmia wpatrując się w pustą misę, która błyszczy w blasku neonowej lampy.
      - Które? – tym razem pytam wiedziona rzeczywistą ciekawością.
      - „Czego ode mnie chcecie?”              
      Momentalnie się prostuję.
      - To oczywiste.
      Przybiera przerysowaną pytającą minę, która mogłaby mnie rozśmieszyć, gdyby nie powaga sytuacji.
      - Mówisz o Kodzie, prawda? W rzeczywistości sytuacja jest nieco bardziej skomplikowana, bo tak się składa, że my chcielibyśmy, abyś dobrowolnie wzięła Lotos i zapomniała Kod – mówi to wszystko tonem, którym można by komentować pogodę.
      Parskam głośnym śmiechem.
      - No proszę cię, Trefl. Naprawdę? To nie jest rzecz, którą mógłbyś mi wmówić.
      On zachowuje twarz pokerzysty.
      - Problem nie polega na tym co mogę ci wmówić N, ale na tym co tobie już wmówiono – jego głos brzmi ostro i śmiertelnie poważnie. Przywodzi mi na myśl widok S, gdy gwałtownymi płynnymi ruchami malował swoje obrazy. W jego dziełach zawsze dominowała śmierć.
      - Nie baw się ze mną w tę podchody. Nie lubię tego. Jeśli chcesz wmówić, mów wprost.
      - Trzy lata temu wysłano nas na misję. Cały skład. Wiesz jak to jest czasami przez bliskość bomb wybuchają mniejsze ładunki i pochłaniają domy.
        - To wy podpalacie domy - rzucam natychmiast pewna swojej racji. 
        Parsknął donośnym, ponurym śmiechem. 
        - Tak wam powiedzieli?- rzuca z lekkim uśmiechem na twarzy, podczas gdy w jego oczach panuje mrok - Co jeszcze? Rzeźnia niewiniątek? Torturowanie kadetów?- w jego głosie panuje smutek, który wybrzmiewa ponad ociekający ironią ton.
       Na moment zwieszam spojrzenie przez jego gwałtowną reakcje. Słowa odbijają się echem w mojej głowie. Powoli wstrzymują pędzące myśli szokującymi obrazami wyobraźni. 
      T nie mówi jak winny, ale jak ofiara. W momencie, gdy nasze spojrzenia się spotykają powoli kiwa głową. Jego usta otwierają się niepewnie, jakby w celu rzuca kolejnej ironicznej uwagi, ale chwilę później zaczyna znowu.     
     - Dotarliśmy na miejsce dużo za późno, ciała były już spalone w proch. Nie słyszałem krzyków sąsiadów. Te domy dzieliły metry, powinni coś zauważyć! - na moment podnosi ton jakby zbyt bardzo wczuwając się w opowieść, po chwili rzuca w przepraszające spojrzenie - Kierowany szaleńczym odruchem Wtargnąłem do następnego domu. Był pusty. Nawet śladu po właścicielach. Gołe niepomalowane ściany i przestrzenie wolne od mebli. Szok byłby zbyt słabym określeniem dla nas wszystkich. W tamtym momencie wszystko przestało mieć sens. Ale z każdym następnym pustym domem szok zaczął przeradzać się w coraz większą nienawiść. 
     Kończąc przejmującym tonem puszcza mi wyczekujące spojrzenie.
     Parskam głośno śmiechem. 
     - Czekaj! czy ty mówisz mi, że ktoś zbudował jakieś setki domów dla nikogo? Jesteśmy ostatnimi ludźmi na Ziemi? Przez lata walczyliśmy o nic? To starasz mi się wmówić? - z wyraźną kpiną w głosie zerkam na niego z rozbawieniem.
     On nawet nie drga i wbija we grobowe spojrzenie, a jego mina nie wyraża nic prócz śmiertelnej powagi. 
      Czuję jak moje serce wyrywa się ze stałego rytmu, aby z przyśpieszonym pulsem odtańczyć tango wśród melodii moich myśli.
      - To nie ma sensu! Czemu oni mieliby to robić? Co by na tym zyskali?! - ostatnim desperacką próbą próbuję zaprzeczyć temu bezsensownemu absurdowi.
      - Tego właśnie próbujemy się dowiedzieć.

Dedykowane małej Amelce z urazówki, która zbyt często płacze.       

Autor: Wiśnia o 11:28

4 komentarze:

  1. Anonimowy20 sierpnia 2013 12:54

    "Z zadziwiającym uśmiechem na twarzy bierze do ust błękitny owoc i bierze kęs do ust." <--- powtorzenia "do ust" i "bierze", ja zmienilabym to na "z zadziwiajacym usmiechem na twarzy chwyta w reke blekitny owoc i bierze kes do ust" ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Anonimowy20 sierpnia 2013 12:58

    "Czekaj! czy ty mówisz mi [...]" <--- "czy" z wielkiej litery

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  3. Anonimowy25 sierpnia 2013 07:32

    "ostatnim desperacką próbą próbuję zaprzeczyć" po pierwsze powinno być "ostatnią" zamiast "ostatnim" po drugie według mnie "próbą próbuję" nie grzmi najlepiej możesz to zastąpić np. "ostatnią próbą staram się zaprzeczyć" to brzmi lepiej.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  4. Anonimowy2 września 2013 07:43

    Cudne:*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

SPIS TREŚCI

  • CZY JEŚLI ZNISZCZĘ ŚWIAT TO, CZY TO TEŻ ZAPOMNĘ?
  • I - NIKT NIE MÓWI PRAWDY. I CO Z TEGO?
  • II - UZALEŻNIONA OD ODDECHU
  • III - KRWAWE KARTY
  • IV - WARIACTWO LOTOSU
  • V - WALKA Z CIENIEM
  • VI - ZŁAMANE LUSTRO
  • VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM
  • VIII - SKUTKI NARKOTYKÓW
  • IX - PRÓBA LOTOSU
  • X - JAK DWIE KROPLE WODY
  • XI - PODPALIĆ MU ŻYCIE
  • XII - ZAPOMINAJĄC PAMIĘTAM
  • XIII - BÓL ODDECHU
  • XIV - JOKER (NIE) ZABIJA
  • XV - JOKER (NIE) ŻARTUJE
  • XVI - JAKO CZĘŚĆ EKIPY
  • XVII - IDEALNIE PRZYGOTOWANA
  • XVIII - KOLEJNY FANATYCZNY ŚWIR
  • XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW
  • XX - NONSENS ABSURDEM
  • XXI - ZBYT SZYBKO
  • XXII - SPECJALISTA OD JEŃCÓW WOJENNYCH
  • XXIII - SZUKAJĄC SENSU

Gdzie trzeba zajrzeć

  • „Wartość człowieka poznasz po jego języku”. - Ali ibn Abi Talib
    Lauren
  • Daj się ponieść wyobraźni - Rejestr blogów
    Nowe posty (239)
  • Zaczarowane Szablony
    Sumienie miała czyste - nieużywane
  • Tako rzecze Cthulhu
    0105. magia-przynaleznosci.blogspot.com
  • Nie stłucz kieliszka z nadmiaru wrażeń!
    Zamknięcie
  • Because the key to a good story is talking about // talking-about.mylog.pl: recenzje i oceny opowiadań
  • photos.
Obsługiwane przez usługę Blogger.