Strony

  • TEKST
  • AKTA
  • SPAMOWNIK
  • O MNIE

sobota, 25 maja 2013

IX - PRÓBA LOTOSU



Nagle zza ściany wydobywa się donośne szczeknięcie, które z kolei wywołuje u mnie dreszcze i całkowicie odruchowy pisk.
      - N, spokojnie.
- Nie mam najmniejszego zamiaru być spokojna, dopóki nie wygonisz tych bestii daleko stąd! – krzyczę histerycznie.
Mój głos to idealny kontrast jego spokojnej, krótkiej wypowiedzi. Strach zjada mnie od wewnątrz. To tak jakby jakaś wiecznie głodna bestia obgryzała mi wnętrzności. Jakby mój duch był posłaniem psa.
     
      Na zewnątrz. Bez sznurów. Bez bestii. Z tylko jednym strażnikiem.
      Gdy otwierają się drzwi mroźny wiatr zmusza mnie do przymrużenia oczu. Zabiera mi upragniony widok przez dość długo, aby wzniecić we wzrastającą z każdą chwilą irytacje.
      Pewna dłoń  popycha mnie do przodu. Niepewnie stawiam krok. Jego żelazny uścisk zawija się wokół mojej tali i kieruję we właściwym kierunku. Idę coraz szybciej pod uciążliwy prąd wiatru. Głuchy świst grzmi w uszach. Nie widzę nic prócz białej zamieci. Przez wiatr znów jestem głucha i ślepa.
      Wtedy właśnie wraz z tą żelazną dłonią na plecach przebijam się przez najcięższą z fal i natychmiast otwieram oczy.
      Ulica niewątpliwie kiedyś była całkowicie zwyczajna. Konstrukcje wszystkich domków są takie same rozdzielone w identycznych odległościach. Gdyby były zwyczajną częścią Miasta wyglądałyby tak jak setki innych, proste białe z czarnymi elementami, czerwonym dachem i szarym płotkiem, ale te budynki nie należały już do Armi. Podpalacze zrobili wszystko, aby nikt nie popełnił tej pomyłki.
      Każdy z domków był mieszaniną najjaskrawszych barw, abstrakcyjnych ozdób i kreatywnych ozdobień. Osiem.
      Ten, z którego wyszliśmy jest cały pomalowany w biało czerwone, nieregularne pasy. Wszystkie czarne framugi, parapety i okiennice przemalowano na błyszczące nawet w takim pochmurnym dniu jak dziś złoto. Białe drzwi są ozdobione wielkim szkarłatnym rombem.
      Dom Karo.
      Naprzeciwko niego stoi budynek  wzmocniony szklanymi i drewnianymi dobudowami po bokach. Jest cały czarny oprócz charakterystycznego, białego znaku koniczyny, który nachodzi na okna i drzwi. Prosto i elegancko.
      Dom Trefla.
      Od barw następnej konstrukcji muszę przymrużyć oczy. Praktycznie cały dom, łącznie z oknami jest pokryty wieloma warstwami najbardziej jaskrawego graffiti, jakie kiedykolwiek widziałam. Do wejścia prowadzi ścieżka z kafelków, a na każdym z nich namalowano wyraźny czarny pik.
      Dom Pika
      Naprzeciwko niego widać kolejny dom. Jego ściany zostały najpierw przemalowane na jasny kremowy kolor, a następnie ozdobione tuzinami serc we wszystkich kolorach. Reszta dodatków została przemalowana na przyjemny odcień zieleni, jedyny jakiego brakuje wśród serc na ścianach.
      Dom Kier.
      Następne domy mają identyczne szare tła. Ozdobione prostymi białymi literami. Z. Y. X.
Idę dalej, dość szybko, by usłyszeć pośpieszne kroki Trefla. Na spotkanie z Damą.

Wnętrze pokoju jest granatowe pomalowane w niezwykły odcień szarości, ten odcień nieba tuż przed zmierzchem, a każdy mebel w salonie na barwę munduru, czysty grafit.
Z jest  trupio blada, ściska ramiona  fotelu, idealnej podróbki jednego z tych ludwikowskich, dokładnie takiego samego jak ten w domu Karo. Jej wielkie dwubarwne wpatrują się we mnie z wielką uwagą. Trefl stoi kilka kroków dalej i opiera się o ścianę przyciskając mokrą ścierkę do nosa. Pomimo kilku mniej lub bardziej subtelnych sugestii stanowczo odmówił wyjścia.
- Czego chcesz? – jej głos jest ostry jak bat.
- Dama – Trefl reaguje natychmiast, równie poważnie i surowo.
Po chwili po pokoju rozlega się jej głośne prychnięcie.
- W czym mogę ci służyć pomocą, N? – słodki jak cukier głos aż ocieka ironią.
- Możesz mnie przekonać? – odpowiadam równie słodko.
Dziewczyna szybko zagryza dolno wargę. Przez moment patrzy mi się w oczy, spojrzeniem zdolnym, by przeciąć szkło. Nagle szybko odwraca się do Trefla.
      - Wynocha T – mówi ostro.
      - Ale…
      - Trefl, proszę wyjdź, w tej chwili – przerywa mu szybko przykrywając rozkaz nutą słodyczy.
Spięty chłopak podchodzi krok do przodu i wyciąga dłonie w geście oburzenia.
      - Nie! Ona ci nie udowodni niczego, ale ja mogę – mówił pewnie i poważnie a jego błękitne oczy pochwyciły moje spojrzenie.
      - O czym ty mówisz? – w głosie Z rozbrzmiewa szczere zdziwienie.
      - Boisz się, że cię otrujemy, prawda? Wezmę Lotos. To jedyne co możemy zrobić – ścisza ton prawie do szeptu, ale nie stracił pewności siebie. Jego wyczekujące spojrzenie napotyka moje oczy.
      Wzięłam głębszy wdech, gdy uświadomiłam sobie, że miał racje.
Co z tego, że kłamią o swoich celach i przekonaniach, jeżeli zapomnę Kodu? Jeżeli nie będę musiała się bać i będę w domu.
      Wciąż może kłamać. Może mają jakieś antidotum na Lotos i będzie tylko udawać, ale z drugiej strony jeśli to wszystko jest prawdą nie mogą zrobić nic więcej, żeby udowodnić swoją prawdę?
      Muszę zaryzykować. Jeżeli zadziała to warto.
      - Kiedy to zrobimy? 

Dedykowane Tymkowi, który wciąż walczy. 

Autor: Wiśnia o 11:41

4 komentarze:

  1. Anonimowy20 sierpnia 2013 13:10

    "Zabiera mi upragniony widok przez dość długo, aby wzniecić we wzrastającą z każdą chwilą irytacje." <-- irytację*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  2. Anonimowy20 sierpnia 2013 13:10

    "Jego żelazny uścisk zawija się wokół mojej tali i kieruję we właściwym kierunku." <-- kieruje*

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  3. Anonimowy20 sierpnia 2013 13:22

    "Konstrukcje wszystkich domków są takie same rozdzielone w identycznych odległościach." <-- mieszy "same" a "rozdzielone" przecinek
    "Ten, z którego wyszliśmy jest cały pomalowany w biało czerwone [...]" <-- ajaj, biało-czerwone*!
    "Wszystkie czarne framugi, parapety i okiennice przemalowano na błyszczące nawet w takim pochmurnym dniu jak dziś złoto." <-- blyszczace, nawet w takim pochmurnym dniu jak dzis, zloto*
    "Wnętrze pokoju jest granatowe pomalowane w [...]" <-- mieszy "granatowe" a "pomalowane"- przecinek
    "Z jest trupio blada [...]" <-- trupioblada*
    "Jej wielkie dwubarwne wpatrują się we mnie z wielką uwagą." <-- zjadlas slowo "oczy"
    "[...] mówił pewnie i poważnie a jego błękitne oczy pochwyciły moje spojrzenie." <-- po "powaznie" przecinek

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
  4. Anonimowy2 września 2013 08:00

    Bardzo Ciekawe

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
      Odpowiedz
Dodaj komentarz
Wczytaj więcej...

Nowszy post Starszy post Strona główna
Subskrybuj: Komentarze do posta (Atom)

SPIS TREŚCI

  • CZY JEŚLI ZNISZCZĘ ŚWIAT TO, CZY TO TEŻ ZAPOMNĘ?
  • I - NIKT NIE MÓWI PRAWDY. I CO Z TEGO?
  • II - UZALEŻNIONA OD ODDECHU
  • III - KRWAWE KARTY
  • IV - WARIACTWO LOTOSU
  • V - WALKA Z CIENIEM
  • VI - ZŁAMANE LUSTRO
  • VII - ODDYCHAM KŁAMSTWEM
  • VIII - SKUTKI NARKOTYKÓW
  • IX - PRÓBA LOTOSU
  • X - JAK DWIE KROPLE WODY
  • XI - PODPALIĆ MU ŻYCIE
  • XII - ZAPOMINAJĄC PAMIĘTAM
  • XIII - BÓL ODDECHU
  • XIV - JOKER (NIE) ZABIJA
  • XV - JOKER (NIE) ŻARTUJE
  • XVI - JAKO CZĘŚĆ EKIPY
  • XVII - IDEALNIE PRZYGOTOWANA
  • XVIII - KOLEJNY FANATYCZNY ŚWIR
  • XIX - NIEBEZPIECZNIE JEST BAĆ SIĘ PSÓW
  • XX - NONSENS ABSURDEM
  • XXI - ZBYT SZYBKO
  • XXII - SPECJALISTA OD JEŃCÓW WOJENNYCH
  • XXIII - SZUKAJĄC SENSU

Gdzie trzeba zajrzeć

  • „Wartość człowieka poznasz po jego języku”. - Ali ibn Abi Talib
    Lauren
  • Daj się ponieść wyobraźni - Rejestr blogów
    Nowe posty (239)
  • Zaczarowane Szablony
    Sumienie miała czyste - nieużywane
  • Tako rzecze Cthulhu
    0105. magia-przynaleznosci.blogspot.com
  • Nie stłucz kieliszka z nadmiaru wrażeń!
    Zamknięcie
  • Because the key to a good story is talking about // talking-about.mylog.pl: recenzje i oceny opowiadań
  • photos.
Obsługiwane przez usługę Blogger.